Justyna Kowalczyk żali się na polskich kibiców. Nasza mistrzyni olimpijska nie potrafi zrozumieć dlaczego we własnej ojczyźnie jest mniej szanowana niż w Rosji, gdzie uważają ją za bohaterkę.
Kowalczyk nie ukrywa, że ma o to żal do kibiców.
-Oglądam rosyjską telewizję, słucham komentarza podczas wyścigu biathlonistek, a to tutaj najpopularniejsza dyscyplina zimowa. Ich sztafeta biegnie po medal i jedna dziewczyna zaczyna słabnąć. Komentator apeluje: "Powalcz jak nasza Kowalczyk!". Miłe, tutaj jestem bohaterką, gdzie indziej pokraką. Szkoda, że we własnej ojczyźnie. Oczywiście nie można generalizować - mówi Kowalczyk na łamach "Przeglądu Sportowego".
Mam wielki szacunek dla osiągnięć i osobowości Justyny Kowalczyk. Jej wyczyn można tylko przyrównać do wyczynu Mariana Kasprzyka, który zdobył złoty medal olimpijski na Igrzyskach w Tokio, walcząc ze złamanym kciukiem. Jego historia, nieco ubarwiona, została opowiedziana pięknie w popularnym w latach sześćdziesiątych filmie "Bokser".
Tak - Justyna Kowalczyk jest sportową, olimpijską heroiną. Czytałem o tym i słyszałem w setkach komentarzy w prasie, radiu, telewizji i internetowych forach. Nie znalazłem żadnego poważnego komentarza, w którym padłoby pod jej adresem słowo "pokraka". Odwrotnie - wszyscy pod niebiosa wysławiają jej chart ducha, dzielność, waleczność, poświęcenie, a nawet bohaterstwo (choć ja bym to ostatnie słowo zatrzymał na inne, poważniejsze okazje). Pięć razy pod rząd została wybrana "Sportowcem Roku", co nie przydarzyło się żadnemu sportowcowi w historii. Nie wiem więc skąd nasza narciarka powzięła przekonanie, że w Polsce nie jest doceniana.
Jeżeli nawet ktoś użył w stosunku do Pani Justyny określenia "pokraka", to musiał to być jakiś skrajny frustrat, człowiek pozbawiony elementarnych uczuć, wyobraźni, złośliwiec i zwykły głupol, który może się znaleźć w każdej wielkiej społeczności, wobec którego należy przejść obojętnie.
Nie rozumiem więc skąd u naszej Mistrzyni jest żal o to, że nie jest wystarczająco doceniana przez własnych rodaków i zastanawiam się - jakich jeszcze hołdów brakuje Justynie Kowalczyk z naszej strony, by uznała, że dorastamy do poziomu rosyjskich kibiców.